Piękna kobieta, której jedynym zmartwieniem jest dobór toalet na galę w Cannes czy może jednak pani domu? Ikona włoskiego kina czy bogini domowego ogniska? Kinowa kusicielka swych czasów czy więźniarka za niezapłacone podatki? Usposobienie kobiecości, czy nieszczęśliwa kobieta po 30-stce, która dwukrotnie poroniła, zanim udało się jej urodzić dwóch synów? A może jedno i drugie?
Dziś chciałam Was zachęcić do lektury autobiografii Sophi Loren „Wczoraj. Dziś. Jutro. Moje życie”. Kiedyś interesowałam się mocniej włoską kulturą, gdyż w liceum i na studiach uczyłam się w Instytucie Włoskim. Chyba jednak nie trzeba znać włoskiego, by wiedzieć kim ta kobieta była i jest zresztą po dziś dzień. Na wielkich galach nieodmiennie zachwyca stylem i silną osobowością, nie wyglądając nigdy przy tym groteskowo, jak niektóre, nawet znacznie młodsze, gwiazdy po botoxie. Z Sophią zaczynamy podróż w czasie – zasiada ona do wspomnień w swym zimowym domu tuż przed Wigilią. Uśpiwszy wnuki, wyjmuje ze skrzyneczki listy, zdjęcia, odpływa we wspomnieniach a my z nią, do wojennej biedy Włoch, powojennego Neapolu, gdzie startowała w licznych konkursach piękności, nigdy nie zajmując pierwszego miejsca. Słuchamy o jej początkach kariery, spotkaniu z przyszłym mężem, którego przez bardzo długie lata nie mogła poślubić i ze względu na brak rozwodów we Włoszech, naraziła się nawet na zarzut bigamii, biorąc w końcu ślub per procuram w Meksyku. Doceniona, Oscar, podróże po całym świecie, pieniądze, ale i wyrok za unikanie opodatkowania. Odsiedziała zasądzony miesiąc, nie chciała się ukrywać za granicą, lecz dać dobry przykład synom.
Nigdy nie zarzuciła gotowania. Nawet zamiast uczestniczyć w swej pierwszej wygranej oscarowej nocy, wolała szykować sos pomidorowy do makaronu:) W sumie ją rozumiem – mniej stresów i mniej zobowiązująca kreacja:) Wydała także swoją książkę z przepisami, którą notabene bardzo lubię. Zrobiłam z niej najlepsze gnocchi jakie jadłam. Smaki Neapolu zresztą przeplatają się przez karty biografii. Jedynym minusikiem, jak to z autobiografiami bywa, jest brak tzw. pikantnych szczegółów z życia, poznajmy tylko jedna wersję wydarzeń, co najlepiej widać po części dotyczącej pobytu w więzieniu.
Nie wiem jak Was, ale mnie takie książki motywują do lepszego, bardziej wydajnego życia, rozwijania się i swoich talentów. Chociażby dlatego warto przeczytać.
Papryka z patelni po neapolitańsku (Peperoni in padella con i caperi e le olive)
3 różnokolorowe papryki
2 łyżki kaparów
1 pęczek natki
Ząbek czosnku
Słoiczek wydrylowanych czarnych oliwek
Sól & pieprz
Oliwa
Jak to zrobić?
- Pokroić w cienkie paski papryki.
- Rozgrzać oliwę, podsmażyć lekko osolone papryki. Jak będą wpół miękkie, wyjąć z patelni i odsączyć na papierowym ręczniku.
- Zlać nadmiar oliwy z patelni, dodać pokrojony w plasterki czosnek, paprykę i dusić do miękkości. Dodać oliwki i kapary.
- Posiekać natkę pietruszki, dodać do patelni, zdjąć z ognia, doprawić do smaku pieprzem i ew. jeszcze solą.
My today post is about Sophia Loren. I am pretty sure everyone knows who she was and actually is. A famous Italian movie star. Symbol of Italian cinema:) A beautiful woman who has never won a first price in beauty contests she participated as a young girl. A woman who lost her child twice and was able to believe in herself and give birth to 2 sons. A woman who preferred to cook tomato sauce in her kitchen instead of participating in an Oscar night. I am writing about it as I have just finished her autobiography and I am full of inspirations.
Today I want to share with you a recipe for Neapolitan peppers in the pan (Peperoni in padella con i caperi e le olive)Ingredients:
3 peppers of different colours
2 tablespoons capers
Parsley (leafs)
Garlic clove
A small jar of pitted black olives
Salt & pepper
Olive oil
Method:
- Cut the peppers into thin strips.
- Heat the olive oil, fry slightly salted peppers. When they are half – softened, remove from the frying pan and transfer them onto kitchen paper.
- Remove access oil from the frying pan, cut the garlic into slices, fry it, add peppers again, fry until everything is soft. Add olives and capers.
- Chop the parsley, add to the pan, remove from the frying pan, spice with black pepper and some more salt, of you wish.
Piękna kolorowa!
OdpowiedzUsuńI dużo pietruszki. Lubię!
nie pożałowałam pietruszki, o tej porze roku mam straszną ochotę na takie rzeczy:)
UsuńMiałam tę książkę z przepisami kilka razy w ręku i nie kupiłam... Następnym razem już ją kupię :)
OdpowiedzUsuńBardzo spodobał mi się fragment Twojej recenzji: "Wydała także swoją książkę z przepisami, którą notabene bardzo lubię. Zrobiłam z niej najlepsze gnocchi jakie jadłam." - mam nadzieję, że książka się jednak ostała ;)))))
kup, kup, zrobiłam już z niej klika rzeczy i zawsze strzał w 10:)
UsuńBardzo ciekawa propozycja, chętnie bym zjadła :)
OdpowiedzUsuńwww.brulionspadochroniarza.pl
Sophia Loren kojarzy mi się tylko z reklamą makaronów.
OdpowiedzUsuńwarto zatem to zmienić:)
UsuńJa jeszcze nie czytalam, ale fakt, wpadla mi w oko :)
OdpowiedzUsuńzachęcam:)
UsuńNice and colourful...and it's Sophias recipe!
OdpowiedzUsuńSophia is one of the most beautiful and charming women in the world! I would love to read her book :)
OdpowiedzUsuńJa jak patrzę na kobiety z czołówek gazet, na ikony, zastanawiam sie zawsze czy są szczęśliwe... Papryki tak przygotowanej jeszcze nie jadlam
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten pomysł na paprykę. Chętnie wypróbuję:) A po książkę z przyjemnością sięgnę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ją, a ze względu na mój tok edukacji chyba będę musiała przeczytać, żeby mieć jeszcze większy ogląd na Włoch :) Książka gdzieś mi mignęła poza moją uwagą, bo dopiero z Twojego bloga o niej słyszę.
OdpowiedzUsuńI'll check that book at the library :D Love the look of your salad , very colorful and it reminds me of summer !
OdpowiedzUsuńTO jedna z piękniejszych kobiet na świecie.
OdpowiedzUsuńCo do papryki, to danie wygląda bardzo apetycznie.
Wow jakie cudowne kolorki ! Czuć już wiosnę u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńNie lubię takich dań, chociaż fajnie to wygląda i pewnie na jakąś imprezę byłoby dobre :-). Widzę kapary, pewnie mają zastępować mięso :-P.
OdpowiedzUsuńa to ciekawe, mi kapary mięsa nie zastępują, po prostu je lubię
Usuńlekko i apetycznie, tak właśnie kojarzy mi się kuchnia włoska
OdpowiedzUsuńProste i smaczne jak czuję. Na pewno wypróbuję ten przepis. Sama się właśnie zdziwiłam, jak rzadko przyrządzam coś na bazie papryki. W Lidlu często kupuję grillowaną paprykę w oleju, jest jeszcze cukinia i karczochy. Wszystkie pysze!
OdpowiedzUsuńDałabym się namówić na dużą porcję...
OdpowiedzUsuńJak to smakowicie wygląda:)
OdpowiedzUsuńgreat ingredients and beautiful colours - this is a winner already!
OdpowiedzUsuńdla mnie - wyśmienita kolacja
OdpowiedzUsuńRewelacyjna, ile koloru i smaku na jednym talerzu. Aż się rozmarzyłam.
OdpowiedzUsuńCudowne kolory, aż chce się jeść :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna recenzja książki, mnie zachęciła, aby po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńostatnio jadłam taką podsmażona paprykę, pycha!
OdpowiedzUsuń