Kiedy zaczynałam gotować książki Nigelli Lawson wydawały mi się takim niedoścignionym ideałem nowoczesnej kuchni:) Nigdy żadnej nie kupiłam, czasem oglądałam sobie w Empiku. Jakiś czas temu odkryłam, że w mojej lokalnej bibliotece (kto jeszcze chodzi do wypożyczalni oprócz mnie?) jest kącik pt .gospodarstwo domowe, a w nim właśnie m.in. „Nigella gryzie”. A jednak książki kulinarne się starzeją. Ani przepisy mnie już nie powalają na kolana ani tym bardziej ilustracje. Zdjęcia na przeciętnym blogu kulinarnym, nie mówiąc o tych bardziej profesjonalnych, są teraz zupełnie inne. No ale minęła ponad dekada od wydania. Nie ma więc co być małostkowym tylko wyssać samą esencję, zanim trzeba będzie zwrócić ją do biblioteki:) Dziś zatem tajski klasyk – zupa ostro kwaśna wg. Nigelli z moimi drobnymi zmianami. Oryginalny przepis znajdziecie tu.
Składniki:
1 i ½ litra rosołu (ja robiłam na wywarze z włoszczyzny)
1 czubata łyżka pasty tom yam (ew. czerwonego curry)
4 liście limonki kaffir
1 łodyga trawy cytrynowej (u mnie czubata łyżeczka pasty ze słoiczka)
Sok z 1 limonki
4 łyżki sosu rybnego
2 papryczki chili drobno posiekane
1 łyżeczka cukru
200 gram pieczarek pokrojonych w plastry
500 g oczyszczonych surowych krewetek
Pęczek pokrojonej w piórka niewielkiej dymki
Kolendra do przybrania
Jak to zrobić?
- W dużym garnku podgrzać rosół z pastą tom yam, liśćmi limonki, trawą cytrynową, sokiem z limonki, sosem rybnym, chili i cukrem.
- Doprowadzić do wrzenia, dodać grzyby, gotować na wolnym ogniu.
- Dodać krewetki i dymki, gotować 2-3 minuty.
- Podawać posypane kolendrą.
When I started learning how to cook books by Nigella Lawson were such an ideal modern cooking inspiration;-) I never bought any but I used to look through them in the book shops. Some time I discovered in my local library that they have cook books and among them, also these by Nigella, including ‘Nigella bites’. I am no longer so enthusiastic neither about the books itself (they were printed a decade ago and since then everything changed about cook books, not to mention the beautiful illustrations that you can find now in almost every culinary blog) nor about the recipes. But I still wanted to try out at least some of them. Today here it goes – a Thai classic – tom yam soup by Nigella with some modifications by me. The original recipe can be found here.
Ingredients:
1.5 litres stock (I used vegetable stock)
1 teaspoon tom yam paste (or red curry paste)
4 kaffir lime leaves
1 stalk lemongrass ( I used one teaspoon of lemongrass paste from a jar)
juice of 1 lime
4 tablespoons fish sauce
2 small fresh red chilli finely chopped
1 teaspoon sugar
200 grams peeled and sliced champignon mushrooms
500 grams peeled raw prawns
5 small spring onions (cut into short lengths then into strips)
1 bunch fresh coriander
Method
- Heat the stock and tom yam paste in a decent sized saucepan with the lime leaves, lemongrass, lime juice, fish sauce, chillies and sugar.
- Bring to the boil, add the mushrooms and simmer for a couple of minutes, then add the prawns and spring onions and cook for a further 2-3 minutes.
- Sprinkle with a little coriander.
Prawns and mushrooms.. sounds like really delicious soup!
OdpowiedzUsuńOla , I love Nigella's recipe though most of the recipe that I've tried is on the sweet side :D I've been thinking of making tom yum soup since we've had it at one of the restaurant here , it was creamy version and 'twas really good ! Your version looks refreshing and I'm pretty sure it tastes delicious , too !
OdpowiedzUsuńAnne, by 'creamy' you mean with coconut milk?
UsuńMam książki Nigelli L.,ale mało z nich gotuję...
OdpowiedzUsuńZupa taka bardzo moja, lubię tajskie smaki.
Ola, your tom yum soup is making me very hungry! I love the spicy sour taste of the soup. Very appetizing.
OdpowiedzUsuńJa chodzę do biblioteki! ;) Mam książkę Nigelli, wykorzystałam kilka przepisów, bez szału, ale dobre, nie mogę zaprzeczyć!;) Zupa wyszła Ci pysznie! I ta zielenina...;)
OdpowiedzUsuńmnie tak średnio te na słodycze się widzą, np. smażone batoniki Bounty...jakieś okropieństwo
Usuńmniam.... kocham przepisy Nigelli!
OdpowiedzUsuńWitaj wakacyjnie :) ..Zupy kocham wszystkie ( no prawie ) i ta jest kusząca..tajskie zupy lubię . Oni jedzą je na śniadanie i śmigają jak mróweczki po nich . :)
OdpowiedzUsuńO ..i to jest pomysł..po co wydawać 60 zł na książkę , z której może skorzysta się raz..idziemy do biblioteki . Pozdrawiam z Podlasia .
Tom Yam is very good for hangovers; I adore Thai food!
OdpowiedzUsuńthis is what Nigella is also saying:)
UsuńWe should believe Her ;-)
UsuńOna może całkiem fajnie smakować, ale chyba nie odważyłabym się jej zrobić, chociażby ze względu na krewetki;]
OdpowiedzUsuńJak mogłam przeoczyć ten blog??? Nigdy takiej zupki nie robiłam więc nie będę się wymądrzać, moja córka fascynuje się Koreą i ciągle coś próbuje pichcić z tamtych rejonów - nie wiem, czy te kuchnie nie są przypadkiem podobne...
OdpowiedzUsuńGaja, miło Cię tu widzieć. Nie mam za bardzo pojęcia o kuchni koreańskiej, ale ta tajska jest dość specyficzna:)
Usuń:-) Ja najczęściej kupuję w Almie jakieś gotowe przyprawy z tamtych rejonów, nawet nie orientuję się dokładnie z którego kraju. Samodzielnie od podstaw jeszcze nie ugotowałam żadnej egzotycznej potrawy. Można powiedzieć, ze to byłoby dla mnie wyzwanie, bo nawet nie wiem, jaki smak powinnam osiągnąć, ale w sumie kiedy się ma gotowy przepis, to można spróbować :-)
UsuńPamiętam jak pierwszy raz oglądałam programy Nigelli, z wypiekami na twarzy... chciałam zrobić wszystko, a potem nawet książki nie kupiłam:) choć ta zupa z pewnością by mi smakowała
OdpowiedzUsuńfajna zupa, musi mieć ciekawy smak. My mamy jedną książkę Nigelli, ale tak właściwie rzadko z niej korzystamy... :)
OdpowiedzUsuńSounds so yummy!
OdpowiedzUsuńFabrizia – Cosa Mi Metto???
Ta zupa strasznie mnie intryguje ! Uwielbiam kolendrę, dużo kolendry :) !
OdpowiedzUsuńKolendrę kocham więc, źle nie może być:)
OdpowiedzUsuń