Na przepisach Ottolenghi się do tej pory nie zawiodłam, poza jednym, którego pominę łaskawym milczeniemJ Dziś sałatka, która towarzyszyła nam w długi weekend, podana do pieczonego udźca indyczego. Tyle rodzajów zielonego na talerzu i różnych przypraw harmonijnie łączy się w tej sałatce w spójny smak, chyba dzięki dressingowi na bazie oliwy. I choć w Polsce przyzwyczajeni jesteśmy do zjadania fasolki szparagowej na ciepło, warto samemu się przekonać, co można jeszcze z nią zrobić. Uwaga, podaję czas gotowania z oryginalnego przepisu, który przygotowując sałatkę sama wydłużyłam, gdyż wolę nieco bardziej dogotowane warzywa na stole.
Składniki:
250 gram fasolki szparagowej
250 gram groszku cukrowego
250 gram groszku (może być z mrożonki)
2 łyżeczki nasion kolendry zmiażdżonych w moździerzu
1 łyżeczka nasion gorczycy
3 łyżki oliwy
1 łyżeczka nasion czarnuszki
½ małej czerwonej cebuli drobno posiekanej
Płatki chili lub drobno posiekana wypestkowana czerwona chili
1 ząbek czosnku zmiażdżony
Otarta skórka z cytryny
2 łyżki posiekanego estragonu (nie miałam, dałam suszonego pół łyżeczki)
30 gram liści młodej boćwiny
Gruba sól morska
Jak to zrobić?
- Zagotuj wodę i blanszuj fasolkę szparagową przez około 4 minuty, po czym zahartuj ją w zimnej wodzie (zachowa kolor).
- W świeżej wodzie zblanszuj groszek cukrowy przez 1 minutę. Przepłucz zimną wodą.
- W tej samej wodzie zblanszuj zielony groszek przez 20 sekund i przelej zimną wodą.
- Podmaż na patelni na oliwie kolendrę i gorczycę. Gdy zaczną pękać z trzaskiem, polej nią fasolę i groszek. Dodaj czarnuszkę, czerowną cebulę, chili, skórkę z cytryny i estragon.
- Przed podaniem dodaj liście botwiny.
So far I have not been disappointed with Ottolenghi’s recipes, except maybe of one about which I will not mention. The salad presented here is very harmonic, despite that it cannot contain more ingredients. I am giving here the original times of cooking but personally I have prolonged them as I prefer softer veggies
Ingredients for 4 servings:
1 1/4 cups green beans, trimmed
1/2 small red onion, finely chopped
2 1/4 cups snow peas, trimmed
1 mild fresh red chile, seeded and finely diced (or chili flakes)
1 3/4 cups green peas (fresh or frozen)
1 garlic clove, crushed
2 teaspoons coriander seeds, roughly crushed with a mortar and pestle
Grated zest of 1 lemon
1 teaspoon mustard seeds
2 tablespoons chopped tarragon
3 tablespoons olive oil
Coarse sea salt
1 teaspoon nigella seeds
1 cup baby chard leaves (optional)
Method:
- Fill a medium saucepan with cold water and bring to the boil. Blanch the green beans for 4 minutes, then immediately lift them out of the pan and into iced water to refresh. Drain and dry.
- Bring a fresh pan of water to the boil and blanch the snow peas for 1 minute only. Refresh, drain and dry. Use the same boiling water to blanch the peas for 20 seconds. Refresh, drain and dry. Combine the beans, snow peas and peas in a large mixing bowl.
- Put the coriander seeds, mustard seeds and oil in a small saucepan and heat up. When the seeds begin to pop, pour the contents of the pan over the beans and peas. Toss together, then add the nigella seeds, red onion, chile, garlic, lemon zest and tarragon. Mix well and season with salt to taste.
- Just before serving, gently fold the chard leaves, if using, in with the beans and peas, and spoon the salad onto plates or into bowls.
Zielono mi ;) Bardzo lubię wszelkie fasolki na zimno, często wiosną i latem robię z nimi sałatki, takie na szybko, z dodatkami, które akurat czekają smętnie w lodówce na swą kolej.... Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńOryginalnie i na bogato ;) Uwielbiam estragon, więc z pewnością to sałatka dla mnie :)
OdpowiedzUsuńOczami już jem tę sałatkę! Spróbuję ją zrobić, może wreszcie zużyję czarnuszkę, która bezproduktywnie czeka w kuchni. Botwinka na surowo, to dla mnie nowość. Widzę w przepisie chili. Nie wiem, czy każdy tak ma, ale ja muszę bardzo z chili uważać. Dzisiaj używałam zielonego chili i zapomniałam o środkach ostrożności, czyli lateksowych rękawiczkach (dawno nie robiłam nic z surowym chili) i dochodzi osiemnasta, a mnie ciagle piecze skóra, która choćby minimalnie zetknęła się z piekielnym sokiem. A najgorsze, że myślałam, że to chili jest łagodne, w pierwszej chwili nie wyczułam jadu i potarłam sobie skórę pod nosem :-(
OdpowiedzUsuńChili bym tu dała opcjonalnie, u mnie jadła ja teściowa wiec nie mogłam przesadzać z ostroscia😀
UsuńUuu to współczuje!
Qué rico y saludable!!!
OdpowiedzUsuńUn beso
http://cocoolook.blogspot.com.es/
Jakie bogactwo smaków ten bez.... jak i u mnie :)
OdpowiedzUsuńWspaniała sałatka ! Tak zachęcająco zieloniutka :)
OdpowiedzUsuńJa dziś robiłam podobną, uwielbiam sałatki z fasolką:)
OdpowiedzUsuńLovely and healthy salad! So green, perfect for the spring!
OdpowiedzUsuńPerfect summer salad!
OdpowiedzUsuńŚwietna! Olu, to pierwsze zdjęcie jest superowe ;)
OdpowiedzUsuńOla , that salad looks refreshing though a bit undercooked for my taste :D ! I really need to borrow some of Ottolenghi books at the library and try some of his recipe !
OdpowiedzUsuńPiękna kompozycja, uwielbiam takie sałatki :)
OdpowiedzUsuńJak malowana :D
OdpowiedzUsuńjak pięknie zielono:D
OdpowiedzUsuńgorgeous, inspiring, appetizing and refreshing!
OdpowiedzUsuńcongrats on this beautiful dish!