Zafascynowana książką o smakach Italii oraz pełna chęci wypróbowania, jak to jest, gdy w domu na Święta Bożego Narodzenia serwuje się indyka, jak na amerykańskich filmach, postanowiłam w tym roku przełamać tradycję dojadania przez dwa kolejne dni świąt resztek wigilijnych i nabyłam poniższą bestię.
Potwór ważył ponad 6 kilo i był ostatnią sztuką w lokalnym sklepie, można powiedzieć, że wywalczyłam go z kolejną klientką, która spóźniła się dosłownie pół minuty, bo gdy wpadła dla sklepu, sprzedawczyni próbowała go już upchnąć w reklamówkę dla mnie:) Ponieważ jednak żadna plastikowa torba nie podołała mojemu gigantowi, został on przetransportowany do domu w wiaderku sklepowym:)
Do bestii trzeba mieć siły fizyczne (proszę mi wierzyć, że kąpanie go pod prysznicem zastąpiło mi siłownie, a w pewnym momencie miałam wrażenie, że wyląduję z nim na głowie jak Jaś Fasola na Święto Dziękczynienia w pamiętnym filmie…), a i przyda się moc psychiczna – piecze się to i piecze, doskonałe ćwiczenie cierpliwości…
Składniki:
Na indora o wadze ok. 6 kilogramów trzeba przygotować następujące składniki:
70 dag orzechów włoskich
10 ząbków czosnku (wedle oryginalnej proporcji więcej, ale według mnie tyle w zupełności wystarczy)
Oliwa
Sól & pieprz
gałązki rozmarynu
2 liście laurowe
Duże kawałki skórki z cytryny np. obrane obieraczką od warzyw
4 szklanki białego wina
Ok. ½ szklanki likieru orzechowego (ja użyłam likieru z fistaszków, kupionego w tym roku na Eginie, gdyż po przejrzeniu szafki dziwnym trafem okazało się, że innego likieru orzechowego niet).
Wykonanie:
- Orzechy należy zmielić z czosnkiem i solą do smaku na gładką masę dodając powoli ok. 3 łyżki oliwy.
- Poluzuj palcami skórę na piersiach indyka i umieść tam masę orzechową (tą drastyczną część wykonał Mąż;)
- Do środka indora włóż skórkę z cytryny, rozmaryn, liście laurowe.
- Dobrze wysmarowanego oliwą i solą indyka przypiecz w piekarniku w 230 stopniach do zbrązowienia, potem przykryj go od góry, bo się z dużym prawdopodobieństwem spali.
- Piecz tak około godziny, polewając winem zmieszanym z likierem.
- Potem zmniejsz temperaturę do 160 stopni i dopiekaj.
Nasza opinia:
Mięso z piersi indyka podczas takiego pieczenia zmienia konsystencje, robi się puszyste i w ogóle nie wysycha. Trochę to przypomina zabawę z konsystencją w kuchni molekularnej. Roboty przy tym jest co nie miara, ale może to wina gabarytów akurat tego osobnika. Poza tym na pewno uroku wyjątkowości indorowi dodała walka o jego zdobycie i transport do domu:) Nie spodziewałam się po prostu, że w Warszawie w 2011 roku zamówienie indyka na 2 tygodnie wcześniej przed Świętami może być już spóźnionym pomysłem…
Ocena 4/6
*zmodyfikowany przepis z ksiązki "Smaki poludniowej Italii" Marlena de Blasi
Ocena 4/6
*zmodyfikowany przepis z ksiązki "Smaki poludniowej Italii" Marlena de Blasi
Indyka robiłam chyba raz w zyciu . zawsze przeraża mnie jego wielkość..to danie na kilka osób przy stole inaczej trzeba jesć go cały tydzień :(..Ale lubie drób..teraz chodzi za mną gęś..
OdpowiedzUsuńgęś bym też z chęcią wypróbowała ale cena jest porażająca:)
OdpowiedzUsuńno własnie..a tak ,,pieją " w TV , że mamy wspaniałe gęsi i mało ich jemy..tylko nie widzą ,ze to z powodu cen ! ? ..tak jak i dobre ryby. Jak na Podlaskim gospodarstwie znajde gdzies tansza ges to dam znac :)) podrzuce kurierem :)
OdpowiedzUsuń