Jeśli podobały Wam się książki typu „Dlaczego Francuzki nie tyją” mam dla Was dziś jeszcze jedną propozycję o zbliżonej tematyce, w mojej ocenie lepszą niż wymieniona z tytułu powyżej. „W mojej francuskiej kuchni. Opowieść o tradycji i miłości do domowych posiłków” autorstwa Susan Herrman Loomis to prawdziwe zagłębie przepisów (dokładnie 85 dań kuchni francuskiej), przeplatanych z opowiadaniami o kuchni i stylu życia Francuzów.
Czytając takie trochę poradniki, trochę opowieści o życiu we Francji, z reguły na jakiś czas dostaję „kopa” by prowadzić bardziej wyrafinowane, zorganizowane i zadbane życie. Z drugiej strony jakoś nie jest mi zbyt miła idea drastycznego zmniejszania porcji, nie mówiąc o braku możliwości picia do posiłków prawdziwego szampana:) Otóż autorka tym razem stara się odpowiedzieć na pytanie jak codziennie ugotować kilkudaniowy obiad, mając jednocześnie czas dla siebie i dobrze wyglądając. Nie do końca wierzę, że Francuzom przychodzi to jakoś łatwiej niż innym nacjom. Zdradzę Wam jednak sekret dobrego wyglądu w domu – Francuzka nie wskakuje w tzw. domowe ubranie (oj, dobrze wiemy, co to znaczy), krząta się po domu w tym, w czym przyszła z pracy, a dodatkowo poprawi sobie makijaż. Ciężko by mi było się akurat do tego zastosować, bo w te upały malować mi się w ogóle nie chce, a przebranie się w domu jest moim elementem relaksacji. Ok, mogę iść na ustępstwa i użyć błyszczyka i zamiast w byle czym, chodzić w seksownych szortach. Nie do końca wiem, czy zaspokoiłoby to paryskie gusta i czy o to chodziłoby autorce:)
Co rzuciło mi się w oczy przy lekturze, to że zadaje się tu kłam tezie, iż Francuzi mało jedzą. Mi się wydaje za to, że jedzą trochę w innych proporcjach i o innych nieco porach dnia. U mnie śniadanie jest duże i treściwe, tak samo obiad w porze wczesnopołudniowej. Kolacji mogłoby nie być, tymczasem właśnie po powrocie z pracy serwowane są te wielodaniowe obiady.
Druga kwestia, to sezonowość, autorka nawet podała przykładowe menu z przepisami na każdy miesiąc. Niestety ja się wyłamię i podam Wam tu przepis na przegrzebki, zakwalifikowany jako danie zimowe, pociesza mnie jednak to, że u nas przecież nie ma czegoś takiego jak sezon na przegrzebki właśnie.
Trzecią ważną sprawą jest gotowanie „jak u babci”. Nawet jeśli francuska babcia odeszła dawno temu z tego łez padołu, Francuzi będą hołdować tradycji kuchni domowej. U mnie niestety jest z tym słabo – obie babcie nie żyją od dawna a moja kuchnia, styl gotowania i upodobania różnią się dość diametralnie w porównaniu do smaków domu rodzinnego.
Istotną kwestią, ułatwiającą gotowanie, jest utrzymywanie porządku w kuchni i posiadanie dobrze zaopatrzonej spiżarki (nie lodówki, francuska lodówka jest w zasadzie pusta). Ważnym elementem jest także planowanie posiłków i nie marnowanie resztek, ale przerabianie ich na apetyczne paszteciki czy tarty.
Na pewno będę chciała w najbliższym czasie wypróbować z książki takie smakołyki jak: tradycyjne francuskie naleśniki, tartę z czekoladą i malinami, czekoladowe babeczki z płynnym środkiem oraz sałatkę norweską (podobno bardzo popularną we Francji).
Podobało mi się także szczegółowe opisanie technik gotowania, od robienia domowego majonezu, winegretu, poprzez karmel do ciasta kruchego, co pozwala nam tworzyć własne wariacje różnych potraw, mając opanowaną taką bazę.
Szczerze – to jedna z najlepiej czytających się książek ostatnimi czasy – lekki język i ciekawa treść wygrywają z innymi pozycjami tego typu.
A oto i obiecany przepis na przegrzebki (podaję swoją proporcję), znane także jako małże św. Jakuba. Prosty i smakowity, lecz jeśli nie macie ochoty na owoce morza – technikę tą można z powodzeniem zastosować z wybraną morską rybą.
Składniki:
6-7 przegrzebków, oczyszczonych, bez muszli
½ szklanki posiekanej natki
1 ząbek czosnku, posiekany
1 łyżka oliwy
3 łyżki soku z cytryny
Sól i pieprz
Jak to zrobić?
- Rozmroź przegrzebki. Osusz ręczniczkiem papierowym.
- Zmieszaj natkę z czosnkiem, Rozgrzej oliwę na dość dużym ogniu, wrzuć na gorący tłuszcz osuszone przegrzebki i mieszaninę natki z czosnkiem. Smaż z obu stron przez ok 4-5 minut, aż przegrzebki lekko się zarumienią. Posól i popieprz do smaku.
- Dodaj sok z cytryny, wymieszaj.
- Można serwować z sałatą z sosem winegret.
Today I am going to present a recipe for scallops. It is from a book by Susan Herrmann Loomis ‘In a French Kitchen. Tales and Trandition of Everyday Homecooking in France’ which I read lately and I am under its influence nowdays. If you don't feel like eating scallops, the method can be used as well with any kind of sea fish. It looks elegant and it’s very easy, it literally takes minutes to have a ready dish.
Ingredients:
6-7 scallops, cleaned, without shells
½ cup parsley leafs, chopped
1 garlic clove chopped
1 tablespoon olive oil
3 tablespoons lemon juice
Salt & pepper
Method:
- Defreeze scallops. Dry them with a kitchen paper towel.
- Mix parsley with garlic. Heat the olive in a frying pan, fry the scallops with parsley and garlic. Fry app. 4-5 minutes each side until the scalllops become browned lightly.
- Add lemon juice, mix.
- You can serve it with lattuce and vinegret sauce.
Ciekawy post :) Podobałoby mi się takie życie - wykwintne posiłki i szampan do kolacji :)
OdpowiedzUsuńoj nie przepadam za owocami morza:D smakują mi błotem xd
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba Twój wpis. Ciekawa książka i myślę, że chętnie bym ją kupiła. Zachęciłaś mnie.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o zwyczaje żywieniowe, uważam że z czasem wszystko się zmienia. I moda na ilość i kompozycje smakowe. Fakt, że z domu wynosi się i wiele przepisów i zwyczajów, ale pomału dokłada się nowe...
Ciekawy przepis. Mój M byłby zachwycony :)
Jakie specjały! Tiu tiu tiu :) Darzę Francję ogromnym sentymentem i w każdej sekundzie chciałabym przenieść się z powrotem na Lazurowe Wybrzeże :)
OdpowiedzUsuńThose scallops must be very delicious!
OdpowiedzUsuńPiękne danie!
OdpowiedzUsuńFanką owoców morza nie jestem, ale wpis bardzo interesujący. Fakt czym skorupka za młodu....ale czasem warto te nawyki przewietrzyć i dać tradycji odpocząć.
OdpowiedzUsuńO mniam, ależ to cudnie wygląda:)
OdpowiedzUsuńI love love scallops!
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie miałam okazji skosztować przegrzebków... Czas to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńOgólnie nie czytam takich książek, ale chciałabym mieć fajną figurę przez długie lata, więc recenzją mnie zainteresowałaś. Podziwiam Francuzki za ten ich wygląd, klasę i podejście do mody. Są wspaniałe *.*
OdpowiedzUsuńA zdjęcie zrobiłaś genialne ♥
pozdrawiam i zapraszam ♥
stylowana100latka.blogspot.com - KLIK
wyglądają przepysznie, jeszcze nie robiłyśmy przegrzebek :)
OdpowiedzUsuń